Jakimkolwiek nie jest dramatem każda śmierć, niektóre zgony bardziej od innych uświadamiają nam przemijanie. I skłaniają do refleksji.
Tak. Gdy spojrzę w lustro czy swój pesel, dojmująca świadomość syndromu SKS robi swoje. Przemijalność i fine de cicle łażą po stawach. No i co z tego?
Róbmy swoje.
Niezmiennie i bez oglądania się na byle tendencyjki.
Tak aby po zasłużyć na honorowe przyjęcie wśród godnych tego.
A kto wie, może po tamtej stronie Śmierć będzie miała twarz Kory.
śpiący musi się obudzić
Tomasz Kołodziej, kociarz, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy że nie pogadamy. Nieobcy jest mi Mistycyzm. Poza tym... Mam swoje Zdanie i nie zawaham się go zmienić.