Czy możliwe, że mózg małego dziecka jest niezwykle czułym odbiornikiem, zdolnym wychwycić sygnały z innego...czasu?
To było na początku lat 70-tych.
Rodzice, w sytuacji przymusowej, musieli około pół roku mieszkać u teściów w podwieluńskiej wsi- Wierzchlesie.
Byłem trzyletnim berbeciem, który z trudem poddawał się rygorom narzucanym przez oschłą prababkę.
Jej córka, matka mojego Taty, leżała sparaliżowana i musiała zdać się na opiekę innych, w tym mojej, nielubianej przez nią Mamy.
Z tym okresem, wiąże sie jedno, szczególnie silne wspomnienie:
Moje łóżeczko stało blisko okna, gdy to było otwarte, wpadał powiew wiejskich woni, czułem zapach siana, ospy, kurzaku, spalin z pobliskiej drogi.
Ale jedna rzecz była nie do zniesienia.
Dwa domy dalej, na słupie, znajdowała się syrena OSP.
Gdy zaczynała wyć, wrzeszczałem wniebogłosy "mamran, mamran!!!!" i usiłowałem wyskoczyć oraz schować się pod łóżeczkiem.
Jeszcze dziś pamiętam przeraźliwy strach, przed bombardowaniem i straszliwą śmiercią pod gruzami.
Moja, nieżyjąca już Mama, brała mnie na ręce, uspakajała, a prababka cos mruczała pod nosem o dzikim "cyganiątku" co to tylko "mamran i mamran".
Ot, mały strzępek wspomnień wczesnego dzieciństwa.
Ale dodam jeszcze jedno:
Bardzo często śnią mi sie przedmieścia obcego miasta.
Na pochmurnym niebie wiszą nieruchomo balony zaporowe o charakterystycznym, sterowcowatym kształcie.
A ja biegnę razem z kilkoma innymi osobami, patrząc co rusz na niebo.
Wymieniamy między sobą uwagi.
Płynną angielszczyzną...
śpiący musi się obudzić
Tomasz Kołodziej, kociarz, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy że nie pogadamy. Nieobcy jest mi Mistycyzm. Poza tym... Mam swoje Zdanie i nie zawaham się go zmienić.