Wolny rynek kontra rozsądek. Zdarzenie prawdziwe.

 Na parkingu jednego z miejscowych zakładów  przemysłowych powstało niewielkie zgromadzenie.

 Wychodzący z pierwszej zmiany ujrzeli następującą scenę:

Wysoki, postawny łysy mężczyzna w białej koszuli coś klarował kilku osobom sugestywnie machajac rękoma.

Dochodzili następni, najpierw dziwiąc się, kto go wpuścił i tolerował na przyzakładowym parkingu, gdzie jest ochrona??

Coraz to nowi  słuchali: obietnicę zatrudnienia w wiodącej na europejskim rynku firmie.

Możliwości rozwoju, atrakcyjne zarobki, szkolenia oraz prestiż wynikający z przynależności do lidera produkcji.

Z tłumku padło pytanie: a jak chcecie nas zatrudnić?

Noo, najpierw okres próbny, kto sie sprawdzi ten ma mozliwośc awansu i sukcesu.

Przerwała mu druga osoba: a potem po pół roku wyje..ecie całą zmianę na bruk??!!

Jak Ukrainców? A my na śmietnik??

 Nnooo, to nie jest tak powiedziane, wszystko no, zależy...

Z tłumku dobiegło głośne, soczyste: spier.alaj!!

Grupka rozeszła się.

Naganiacz został sam na placu boju.